Vesania

Blanka · Posted: Wed 20:28, 29 Oct 2008 Post subject:

chodzi mi bardziej o to ze fani - konkretna grupa ludzi, roszczą sobie prawo do zamykania twórczości konkretnego zespolu w ramy, wyjście poza te ramy, to niemal zdrada;DDD mówiąc troche przekornie, niekiedy mam wrazenie ze czują się straznikami tej twórczości, ale niektórym muzykom to najwidoczniej odpowiada, bo wynika z przynalezności do subkultury, a zatem twórczość przybiera funkcję służebną, a nie jest rezultatem swobody tworczej,w ogóle taka bliska relacja z fanami, spełnianie ich oczekiwań itd jakoś mi smierdzi,bo to takie socjalistyczne bagienko sie robi, a to zawsze prowadzi do rozkładu, artysta nie powinien czekac na schlebianie fanów,powinien być silnym, niezależnym, z przerostem własnej wartości;DDD zaczelam filozowac;/, może lepiej na tym zakoncze swój wywód;DDD

Varga Mar · Posted: Wed 23:53, 29 Oct 2008 Post subject:

No tak, wiadomo że każdy artysta ceni sobie niezależność i jeżeli tworzy tylko dla fanów (nie mówię tylko o muzyce), a nie głównie dla siebie, to nie wiem, czy jest artystą Razz

Ale jeżeli tworzy w określonej stylistyce - bo mu to odpowiada, w której czuje, że dobrze może się spełnić, której środki wyrazu są po prostu najlepsze dla tego, co chce przekazać - no to przecież nie będzie na siłę tworzyć w jakimś innym gatunku, tylko dla zasady "nie dajmy się wtłoczyć w ramy schematu" (co, jak napisałaś, robią niektórzy fani, często myląc oddanie zespołowi, z ograniczaniem jego twórczości. Tak wygląda mój punkt widzenia na to).

By the way, odnośnie "złotego środka" przypomniał mi się taki głupi cytat z filmu:

"Pamiętaj... grunt, to odpowiedzieć sobie na zajebiście, ale to zajebiście proste pytanie: Co lubię robić w życiu najbardziej". I zacznij to robić"

;P

Blanka · Posted: Thu 14:08, 30 Oct 2008 Post subject:

z tym robieniem w zyciu tego co sie lubi najbardziej to troche utopijne wg mnie, zawsze jest coś za coś, najśmieszniejsze jest to ze bedąc młodym i niedoświadczonym, emocjonalnym człowiekiem musisz podjąc decyzje które rzutuja na całe Twoje zycie, choć zwazywszy na to że ludzie biologicznie zyją 30-40 lat a choroby cywilizacyjne zblizaja nas do tej dlugości zycia warto ten czas wykorzystac jak najlepiej, mysle że warto przezyc swoje życie świadomie, bo wtedy masz te satysfakcje ze sam je kreujesz, chodzi mi o to ze za kazdym czynem ida jakieś konsekwencje i zanim sie coś zrobi warto sie zastanowić czy jesteś w stanie ponieść te konsekwencje, w innym wypadku jestes neiwolnikiem a nie panem swojego zycia

Varga Mar · Posted: Fri 0:50, 31 Oct 2008 Post subject:

Heh, Blanko, dzięki za wyłożenie czegoś, o czym naprawdę dobrze wiem, po prostu (wg mnie) nie zawsze trzeba pisać wszystko czarno na białym, nie trzeba pisać rzeczy oczywistych.
Co do cytaty: nie sądziłam, że ktokolwiek weźmie go na poważnie (zresztą napisałam, że jest głupi ;P). Tak go dodałam, ponieważ skojarzył mi się z naszą dyskusją, ale tylko i wyłącznie w charakterze - bo ja wiem? - po prostu ot, tak...

Blanka · Posted: Fri 12:44, 31 Oct 2008 Post subject:

wiem co miałaś na mysli w tym cytacie, tylko ze wszystko ma swoją cene,
gdybym ja robiła to co lubie nie miałabym z czego żyć, miałabym 10 nieslubnych dzieci, kazde z innym facetem i pewnie wylądowala w wiezieniu za znecanie sie nad sąsiadką , potraktuj to co mówie z dystansem, to jest raczej odniesienie do tych populistycznych obiegowych haseł, konkretni ludzie maja w tym swój interes, nie trzeba wszystkiego odbierac do siebie, to tylko luźne wnioski, a te sprawy nie wydają mi sie oczywiste, sama chetnie słucham co inni mają do powiedzenia na temat swoich doświadczen, i czesto odnosze to do swojego życia, Twój post przypomnial mi cos o czym dawno zapomniałam, potraktuj to jako dzielenie się czyms a nie jakies pouczanie, nie wiem jak można inaczej dyskutować;D

a co do metalowego swiata, to czasami mam wrazenie ze trzeba przejśc jakąs inicjację zeby dostapic laski posłuchania zespołu, oczywiście nie mówie tu o Vesania
prosiłam juz o wydzielenie naszej rozmowy i mam nadzieje ze to wkrótce nastapi;D

Varga Mar · Posted: Fri 23:15, 31 Oct 2008 Post subject:

Spoko, dałam odpowiedź taką, a nie inną ponieważ (również!) miałam już taką sytuację, iż dałam komentarz na pewnym forum (żadne tam życiowe mądrości, byłam niemalże pewna, że każdy zinterpretuje go tak, jak należy, czyli z przymrużeniem oka...Cóż, przeliczyłam się, co do oszacowania stopnia wyluzowania forumowiczów tamtego forum) i otrzymałam na niego śmiertelnie poważną odpowiedź, najeżoną chyba urażoną dumą autorki (choć nie wiem, dlaczego. Jeśli czymś ją...hmmm, no niech będzie to słowo, mimo że nie jest dobre: obraziłam, to był to efekt niezamierzony :/) Tak zatem uważam, że między nami, Blanko, sytuacja jest jasna i klarowna Smile

Moderator, where are you???
Nowhere.

Powracając do głównego tematu, Ameryki wprawdzie przy tym nie odkrywając: Orion to jeden z najważniejszych artystów tego kraju (co potrafią zauważyć tylko nieliczni, ale nie będę rozkręcać kolejnego off-topa (off-topu? ;])

Blanka · Posted: Sat 23:32, 01 Nov 2008 Post subject:

ta, internet to specyficzne medium;D fastfoodowe choć niezbędne;D
znając zycie to: offtopu;D
w sensie fizycznym trudno Go nie zauważyć;D

Varga Mar · Posted: Sat 23:53, 29 Nov 2008 Post subject:

Z długaśnym poślizgiem, ale na ruszenie forum nigdy nie jest za późno Wink

:
- fast foody są szkodliwe dla zdrowia! (w duchu ulotki w przychodni ;D) Ale latte z Maca, choć szitowata, dobra jest. Fora internetowe i poczta też ;
- ten post przyczynia się do kolejnego offtopu. Ech, nikt (no...prawie) nie jest doskonały Smile

- zaiste, zaiste...ale okazji do tego mało...

Neithan · Posted: Wed 18:34, 10 Dec 2008 Post subject:

wydzieli³em, bo nikomu siê z tym nie ¶pieszy³o Wink

Varga Mar · Posted: Sat 17:55, 27 Dec 2008 Post subject: "Łu-bu-du-bu, łu-bu-du-bu...

...niech nam żyjeee Neithan naszego klubuuu!"
Ach, rzeczywiście, miało być poważnie.
Dziękuję za wydzielenie Wink

Varga Mar · Posted: Sat 17:57, 27 Dec 2008 Post subject:

Gdzieś podziało się "Łu-bu-du-bu, łu-bu-du-bu" z początku pieśni >:[
Pardon.